wtorek, 21 lipca 2020

Wywiady z mieszkańcami gminy Krypno - cz.1


Zapraszamy do zapoznania się z cyklem postów zawierających wywiady przeprowadzone przez młodzież w ramach projektu "Historia w pamięci ukryta" (realizacja 2018 rok). 

dziennikarz – Hubert Markowski
rozmówca - Bogusław Karpiński

TREŚĆ WYWIADU: 

- Czy mógłbyś dziadku opowiedzieć mi legendę o Krypnie?

- Zarówno Tykocin i Knyszyn były miastami króla Zygmunta Augusta. Tędy również wiodła trasa z Krakowa do Wilna. Tu żadnego budynku czy zamku nie było. Był tylko punkt pojenia koni, stała tam krypa. Król przejeżdżał często przez te tereny. Po śmierci Barbary Radziwiłówny gdy były przewożone  jej zwłoki do Wilna, król Zygmunt August w geście żalu trasę Kraków – Wilno przeszedł pieszo. W Wilnie zostały złożone jej zwłoki. Wieś Krypno Wielkie była również własnością króla Zygmunta. Krypno Kościelne należało do parafii Knyszyńskiej.

- Kiedy dziadek usłyszał pierwszy raz tę legendę?

- Nie pamiętam. Trudno powiedzieć kiedy byłem małym chłopcem, opowiadali rodzice. Wspominali o cudzie jaki wydarzył się na miejscu gdzie pobudowany obecnie jest kościół. Kościół obecny został wybudowany w 1885 roku, a w 1906 Krypno stało się odrębną parafią. Kościół był filia kościoła Knyszyńskiego, a od 1906  stał się samodzielną parafią. Pierwszym proboszczem został ks. Bolesław Leszczyński. Jeszcze słyszałem, ze obraz trzykrotnie wracał. Jakieś osoby odnosiły do Knyszyna a on tutaj wracał. W murze kościelnym wbudowana jest część sarkofagu – płyta marmurowa czy granitowa.- Widziałeś tę płytę?

- Teraz jest prawie niewidoczna. W szkole widziałem tylko na zdjęciach.

- Płyta pochodzi z Knyszyna. Ponoć w Knyszynie był sarkofag z sercem, a zwłoki były w Knyszynie, a później w Tykocinie, a na końcu zostały złożone na Wawelu.

- Ja słyszałem, że został pochowany w Knyszynie bo z Knyszyna do Krakowa było za daleko i zwłoki by się rozłożyły.

- Sarkofag z sercem króla oraz dwa drewniane krzyże stały na rynku Knyszyński do 1824 roku. Król przyjeżdżał do Knyszyna na polowania i przebywał tu dłuższy czas kiedy epidemia panowała. Jak w Krakowie panowała zaraza to również król przebywał w Knyszynie. W Tykocinie za czasów Zygmunta Augusta była zbrojownia i był skarbiec królewski, duża biblioteka królewska, która po śmierci króla przeszła we władanie jego siostry.
  
- Dziadku a to jest Twoje zdjęcie?

- Tak moje z ciocią Krysią.

-Dziadku czemu jesteś naburmuszony na tym zdjęciu?

- A bo siedzę u matki na kolanach, a chciałem siedzieć u ojca. A Krysia siedzi u ojca zadowolona, a ja chciałem siedzieć. Z tyłu Heniek i tutaj prababcia Twoja – Marianna.




 A to zrobione było tutaj pod tą jabłonką przy wjeździe.


- A skąd jest ten kalendarz?

- Znalazłem na strychu w domu.

- Fajny bo niemiecki i stary.

- Kalendarz pochodzi być może z 1944 roku.

- Dziadku jakie sprzętów używano kiedyś?

- Na przykład kopańka – Rozrabiało się np. ciasto. Taka miska.

- Dziadku wyjaśnij do czego była ta brona?

- Brona do bronowania pola. I posiadam żelazne pęta do pętania koni. Zabezpieczało to przed kradzeniem. Konie były spętane więc nie można było ich ukraść. Spętane były kiedy pasły się, ewentualnie na noc w stajniach.


- Centryfuga – do oddzielania śmietany od mleka.


Eksponaty z II Wojny Światowej:

- Saperki, szczypce do przecinania zasieków z drutu kolczastego.


- Telefon wojskowy polowy.



- Papierośnica wykonana przez żołnierza radzieckiego. Na papierosy. Wykonana w 1944 roku. Zrobiona własnoręcznie.



- Piersiówka do przenoszenia dyskretnego alkoholu.


 - Maska gazowa


- Kanister wehrmacht  (1942 rok)


- Bagnety, szabla dziadka (rok nieznany)


- Patefon i płyty (1902 rok)


- A jakie święto dziadek najlepiej wspomina?

- Boże Narodzenie, ponieważ zimy były bardzo śnieżne i to wiązało się z zabawami na śniegu. Nie było internetu. Sanki, łyżwy, bardzo dużo graliśmy w hokeja wykorzystując każdy kawałek lodu. Moda była wtedy była na grę w hokeja.

- A do jakiego wydarzenia ze swojego życia dziadek chciałby wrócić gdyby miał taka możliwość?

- Nie wiem wtedy było ciężkie dzieciństwo.


- Ale były jakieś chwile?

- Nie obchodzono żadnych osiemnastek, po komunii nie było bali ani prezentów. Ale pamiętam, ze byłem bardzo szczęśliwy, kiedy kupiłem sobie nowe łyżwy. Bo tak to pożyczałem ze szkoły, a tak miałem nowiutkie, własne łyżwy. Kiedyś na ulicy był lód, jeździli saniami i nikt nie posypywał i na ulicy świetnie się jeździło na łyżwach. A jak jechały sanie to się chwytało i jechało.




- Dziękuje za wywiad.

Zdjęcia i eksponaty pochodzą ze zbiorów prywatnych pana Bogusława Karpińskiego. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz